Mówić Królowej JMci. Jam pisał do jmp. wojewody krakowskiego, ruskiego i do kogom tylko rozumiał. Listy pisać potrzeba do księcia Dymitra i do p. wojewodzica, wokując ich do boku Króla JMci. Ja te membrany do inszej zażyłem okazji. Trafunkiem mijając Zamość, dowiedziałem się, że tę rajtarię sprowadziwszy umyślnie z Ukrainy
Olać go czy pisać coś jeszcze? - do Forum Kobiet To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ... Strony 1 Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź Posty [ 3 ] 1 2020-06-07 22:32:29 Lena2120 Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2020-06-07 Posty: 1 Temat: Olać go czy pisać coś jeszcze?Jestem z chłopakiem prawie dużo się kłóciliśmy,on mnie olewał trochę,ale po rozmowie doszliśmy do wniosku że bez sensu się klócic i obiecał że się zmieni jak tylko dam mu tego czasu minął tydzien,ale niewiele się mało pisze,wczoraj potrafil zrobić mi awanturę że wyszłam z domu i mu o tym nie powiedzialam powiedziałam że mnie to męczy i nie wiem już co myśleć o jego zachowaniu,bo miało się cos zmienić,a on ze sam nie wie czemu tak się wkurzyłam i powiedziałam żeby sobie darowal takie odpowiedzi i ze jak mu cos nie pasuje to zawsze moze zerwac a nie mieszac mi w glowie i on nie odpisał już godzine wysłałam pytajnik żeby sie upomniec i dalej wiem czy pisać coś jeszcze czy poczekać aż sam myślicie? 2 Odpowiedź przez Jovanna 2020-06-07 23:19:13 Jovanna Netbabeczka Nieaktywny Zarejestrowany: 2017-10-15 Posty: 416 Odp: Olać go czy pisać coś jeszcze? Mysle, ze go nie zmienisz. Mozna dac komus jedna szanse, ale nie miliard. To czy on odpisze nic nie zmieni. He said "I'll tell you a little story 'bout the wicked witch of wonder"Hell! No! Don't let her take my soul!! 3 Odpowiedź przez CatLady 2020-06-07 23:43:33 CatLady Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2014-11-13 Posty: 4,814 Odp: Olać go czy pisać coś jeszcze? Lena2120 napisał/a:Jestem z chłopakiem prawie dużo się kłóciliśmy,on mnie olewał trochę,ale po rozmowie doszliśmy do wniosku że bez sensu się klócic i obiecał że się zmieni jak tylko dam mu tego czasu minął tydzien,ale niewiele się mało pisze,wczoraj potrafil zrobić mi awanturę że wyszłam z domu i mu o tym nie powiedzialam powiedziałam że mnie to męczy i nie wiem już co myśleć o jego zachowaniu,bo miało się cos zmienić,a on ze sam nie wie czemu tak się wkurzyłam i powiedziałam żeby sobie darowal takie odpowiedzi i ze jak mu cos nie pasuje to zawsze moze zerwac a nie mieszac mi w glowie i on nie odpisał już godzine wysłałam pytajnik żeby sie upomniec i dalej wiem czy pisać coś jeszcze czy poczekać aż sam myślicie?Nic nie pisz do niego - w ogóle. Ledwie kilka miesięcy jesteście razem, zakończ to teraz. Kim on jest, żeby Ci pozwolenie na wyjście z domu wydawać? Posty [ 3 ] Strony 1 Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź Zobacz popularne tematy : Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności © 2007-2021
Napisano Sierpień 29, 2019. Wiem że już kilka dni temu tu pisałem post ale sytuacja się zmieniła. Napiszę w skrócie że poznałem jak dla mnie idealną dziewczynę ale ona jest bardzo
Moderator: Łukasz gwiazdeczka Początkujący Posty: 100 Rejestracja: niedziela 05 wrz 2010, 09:54 Co pisać i jak pisać żeby dziennikarz odpisał lub przeczytał Od pewnego czasu oglądam część poranka, ile mogę to oglądam... Niestety szkoła, nie ma jak obejrzeć całości... Często można usłyszeć czytane przez dziennikarza prowadzącego poranny program maile od widzów... Co trzeba napisać aby dziennikarzowi się spodobało, alby było inne. Podobno wybierają najciekawsze maile, mam takie pytanie: co to znaczy ciekawe? Co tam musi być zawarte? Czy został przeczytany Wasz mail kiedys w poranku? Kto jest online Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika
Przede wszystkim w piśmie musisz zawrzeć swoje dane, jeśli jesteś osobą odwołującą się. Koniecznie wskaż też dane organu, do którego kierujesz odwołanie. Podaj dane orzeczenia, od którego się odwołujesz lub decyzji, jeśli komisja nie przyznała Ci orzeczenia. Wskaż, od którego fragmentu decyzji się odwołujesz.
Oto zagadnienie (na pozór błahe), które dręczy współczesnych nastolatków. Zresztą nie tylko nastolatków. „Czym jest opcja odczytywania wiadomości i dlaczego rujnuje moje życie?” – pyta Elle Hunt w felietonie dla „Guardiana”. Istotnie, w dawniejszych odsłonach popularnych portali społecznościowych fakt, że ktoś odczytał naszą wiadomość (albo my czyjąś), pozostawał tajny dla obu stron. Niewykonane zadania, odłożone na później korespondencje i sprawy, niewygodne rozmowy – były możliwe, a przynajmniej dużo prostsze. Nie wspominając o korespondencji tradycyjnej, kiedy brak odpowiedzi dawało się wytłumaczyć opieszałością poczty albo tajemniczym zaginięciem przesyłki w drodze z punktu A do punktu B. Z czasem opcja „wyświetlania wiadomości” zaczęła jednak powszechnieć. Wciąż – i całe szczęście! – niedostępna w skrzynkach mailowych, jest już standardem w mediach społecznościowych. Ale też w aplikacjach tekstowych. Czyli niemal wszędzie. Co gorsza, wiele stron i aplikacji pokazuje nam od razu, czy druga strona coś już do nas pisze, czy też z tego rezygnuje (podskakujący wielokropek w polu tekstowym wzmaga czasem niecierpliwość). Wiadomo też zwykle, kiedy nasz rozmówca (i dowolny inny znajomy) był ostatnio aktywny w sieci. Dłużące się milczenie po drugiej stronie budzi zatem sporo podejrzeń. Bo skoro wiadomość odczytano, to dlaczego pozostała bez odpowiedzi? Albo inaczej: skoro druga strona jest aktywna w internecie (co też coraz trudniej zataić), to dlaczego nie odczytuje naszej wiadomości? To tak jakby udawać, że wcale nie ma nas w domu. „Tyrania odczytywania wiadomości może zrujnować każdą znajomość” – pisze Hunt. Przesadza? Ktoś powie: błahostka. Po co się nad tym rozwodzić. A jednak we współczesnych czasach relacje, które utrzymujemy przecież także wirtualnie, mogą na tym ucierpieć. Przemilczenie bywa bolesne, niepokojące, zastanawiające. Nie każdy, rzecz jasna, przywiązuje do sprawy taką wagę. A niektórzy zawczasu przyzwyczajają swoich bliskich do tego, że nie zawsze reagują natychmiast. Tak mają i już. Odczytują, nie odpisują. Dlaczego? „Kiedy wiadomość pozostaje bez odzewu i żadnego wyjaśnienia, nagle zostajemy sami. Nawet najbardziej pewni siebie ludzie zaczynają wtedy kwestionować swoją wartość” – przekonuje Hunt. I nie przychodzi nam do głowy, że druga strona jest właśnie czymś zajęta. Że może wsiada do samochodu czy tramwaju, robi zakupy, rozmawia z kimś bezpośrednio albo gotuje obiad. Kiedy nie odpowiada, pierwsze, o czym myślimy, to że jest nami poirytowana, zmęczona i że nie chce mieć z nami nic wspólnego. To samo działa w drugą stronę, czyli wtedy, kiedy odbiorcami wiadomości jesteśmy my. „Kiedy tylko odczytasz wiadomość – odliczanie się rozpoczyna” – pisze Hunt. Nie odpowiadając, dajemy do zrozumienia, że całkiem świadomie ignorujemy drugą stronę. „To nie najlepszy punkt wyjścia dla rozmowy, nawet wtedy, kiedy ostatecznie do niej dochodzi” – dodaje publicystka. W internecie nie istnieje coś takiego jak dobra wola. Nasi rozmówcy zakładają często, że stale jesteśmy online. A jeśli nagle im znikamy – to staje się to dla nich sprawą osobistą. Problem – jeśli można to nazwać problemem – dotyczy w szczególności młodszych pokoleń, które z pomocą mediów społecznościowych podtrzymują znajomości i dla których jest to całkiem naturalny sposób na zacieśnianie więzów. Co niektórzy opracowują własne strategie radzenia sobie z tą kłopotliwą sytuacją. Na przykład podglądają wiadomości, ale ich nie odczytują – bo zwykle już pierwsze zdanie sugeruje, czego sprawa dotyczy i czy może poczekać. Czasem wystarczy, że widzimy, kto pisze, żeby zadecydować, czy chcemy podjąć rozmowę. Wiadomość można wprawdzie oznaczyć jako z powrotem nieprzeczytaną. Ale w rzeczywistości to opcja, która ma służyć tylko nam – żebyśmy wiedzieli, że do danej rozmowy chcemy jeszcze wrócić. Druga strona nadal bowiem widzi informację, że wiadomość została odczytana! Co niektórzy – zauważa Hunt – postępują jeszcze inaczej. Na przykład odczytują wiadomości i celowo na nie nie odpowiadają. Żeby podręczyć rozmówcę, dać mu coś dobitnie do zrozumienia, jakoś go ukarać. Hunt nazywa ich socjopatami… Ten ostatni przypadek dowodzi zresztą, że sprawa – skoro wymaga czasem przyjmowania jakichś strategii – jest dla pewnej grupy osób ważna, a przede wszystkim stresująca. Do tego stopnia, że twórcy aplikacji Tinder wyłączyli opcję wyświetlania godziny ostatniej aktywności swoich użytkowników. Dlaczego? Bo niektórzy czuli stres, gdy druga strona długo milczała. A inni presję, żeby odpowiadać, mimo że przechodziło im zainteresowanie. Jak się ukryć? Jest w psychologii taki znany mechanizm, który polega na tym, że zwykle oczekujemy w życiu natychmiastowej gratyfikacji. Czyli nagrody za to, co zrobiliśmy. Docenienia. Szybkiej odpowiedzi. Z natury rzeczy jesteśmy niecierpliwi. Z tej samej przyczyny lepiej wyznaczać sobie w życiu krótsze cele – gdy perspektywa sukcesu się oddala, szybciej się zniechęcamy. Dlatego brak odpowiedzi tak nas czasem niepokoi. Publicystka „Guardiana” postuluje, aby opcję wyświetlania wiadomości w ogóle zniesiono. Czasem lepiej nie wiedzieć – i w razie czego pocieszać się, że wieści od nas jeszcze do drugiej strony nie dotarły. Niektóre platformy pozwalają tę funkcję wyłączyć, np. Twitter albo smartfony z oprogramowaniem iOS. W ustawieniach iMessage można wyłączyć opcję „Potwierdzaj odczytanie”. Ostatnie uaktualnienie aplikacji pozwala zresztą samodzielnie zadecydować, którzy rozmówcą widzą, czy odczytaliśmy ich wiadomość, a którzy nie – wystarczy, że w polu rozmowy wybierzemy opcję „i” i zaznaczymy lub odznaczymy opcję „Potwierdzaj odczytanie”. Półśrodek, ale skuteczny. Nie ma jednak wątpliwości, że najpewniej już nigdy tak zupełnie nie schowamy się w sieci.
O nie ale się zdenerwowałem Cytat:"Your payment will be processed and issued via PayPal within 30 business days. You can only request one payment at the time." Tak mi odpisał Heh czyli tylko premierow
Dlaczego on nie dzwoni? Wysyłasz kolejnego SMS-a, a on dalej nie odpisuje? Czekasz i czekasz, w Twojej głowie pojawiają się najczarniejsze myśli… A przecież, gdy się widzieliście było tak cudownie… Tak bardzo Ci się spodobał i miałaś wrażenie, że ze wzajemnością. To, że facet się nie odzywa niekoniecznie musi oznaczać, że nie jest Tobą zainteresowany! Aby dojść do przyczyny jego milczenia, musisz pomyśleć nie o nim, ale o sobie samej i najpierw odpowiedzieć na jedno zasadnicze pytanie: Czy na jakimś etapie znajomości (choćby krótkiej i niezobowiązującej) nie zaczęłam sobie za dużo wyobrażać i oczekiwać? W paru sytuacjach przedstawię Ci jak Twoje myślenie może się różnić od tego, co myśli facet oraz jakie mogą być powody jego milczenia. Sytuacja nr 1: Nie podobasz mu się Tutaj sprawa jest oczywista. Facet nie chce się z Tobą spotkać i żaden krok z Twojej strony tego nie zmieni. Prawdopodobnie źle zrozumiałaś jego intencje. Wydawało Ci się, że mu się spodobałaś, ale tak naprawdę się myliłaś. Dlaczego? Ponieważ facet od początku Ci się podobał, każdy miły gest z jego strony interpretowałaś jako sygnał zainteresowania i poważnych zamiarów wobec Ciebie. Mogło być tak, że zbyt szybko mu okazałaś, jak bardzo Ci się podoba. Pamiętaj, że faceci lubią zdobywać kobietę przez dłuższy okres czasu. Co robić? Z tym facetem prawdopodobnie już nic nie wskórasz. To, co możesz zrobić to odpuścić i czekać na jego ruch, ale nie licz, że nagle się odezwie, skoro do tej pory tego nie robił… Ważne, abyś zaczęła się bardziej cenić. Sztuka uwodzenia to mała gra. Nawet jeśli facet Ci się podoba, musisz mu dać z siebie tylko trochę. Nie rzucaj się na niego jak hiena na padlinę, jakby był ostatnim mężczyzną na globie, a raczej w subtelny sposób zachęć go, żeby to on był zdobywcą, a Ty nagrodą. Sytuacja nr 2: Podobasz mu się, a on i tak nie odpisuje Jeżeli podobasz się facetowi, a on nie odpisuje i nie dzwoni, przyczyn może być kilka. Ponownie musisz sobie zdać sprawę z tego, że mężczyźni czasami są prostsi, niż Ci się wydaje. Nie potrafią myśleć wielowymiarowo! Kiedy Ty analizujesz i przetwarzasz w myślach wiele sytuacji naraz, on przechodzi od jednej czynności do kolejnej. Kiedy pojawi się w Twojej głowie nadinterpretacja, bardzo prawdopodobne, że po chwili zaczniesz do niego pisać i wydzwaniać lub popadniesz w paranoję. Wtedy zwolnij na chwilę! Weź głęboki oddech, pomyśl w ilu sytuacjach Ty nie mogłaś zadzwonić i to nawet do osób, na których Ci zależy, bo najzwyczajniej w świecie byłaś czymś zajęta albo nie miałaś możliwości. Jest parę sytuacji, w których facet Ci nie odpowie na Twoje wiadomości i telefony. Musisz zdawać sobie z tego sprawę. Dlaczego tego nie zrobi? Bo np. jest w pracy i ma nadgodziny. Jak już wspomniałam, faceci myślą jednowymiarowo, a brak skupienia na ważnym projekcie, czy spotkaniu może skutkować utratą pracy albo innymi poważnymi konsekwencjami. Chyba byś tego nie chciała, prawda? Nie licz także, że odezwie się do Ciebie, kiedy uprawia sport. Jest to rozrywka, która pochłania cały jego umysł i ciało. A przecież wolisz przystojnego i wysportowanego mężczyznę, zamiast lenia z nadwagą? Takich sytuacji, jak powyższe jest od groma! Może widzi się ze swoją rodziną albo prowadzi bardzo ważną rozmowę z przyjacielem? Może zostawił telefon w domu? To też się zdarza i nie zawsze jest wymówką… Co możesz zrobić? Absolutnie nic! Jeżeli facet nie może Ci odpisać albo zadzwonić z powodu jednej z tych przyczyn, to bardzo możliwe, że trafiłaś na prawdziwy skarb. Nie dość, że możesz mieć bogatego, wysportowanego i zadowolonego partnera o wielu pasjach, to wiesz, że w odniesieniu do ważnych aspektów życia potrafi być zaangażowany na 100%. Oznacza to, że o Ciebie będzie dbał równie mocno. Spraw, aby Cię pokochał i nie bądź zaborcza! Wiele też zależy od tego, jak długo się do Ciebie nie odzywa. Jeżeli dzieje się to przez parę godzin – nie masz się czym martwić. Pamiętaj (jest to bardzo ważna rada!), że kiedy facet nie pisze i nie dzwoni przez dłuższy czas, a znacie się krótko, nigdy nie rób tego pierwsza. Jeśli natomiast znacie się już trochę dłużej, wtedy odbierze to jako miły gest, który zacieśni Waszą relację. W innym przypadku, zaczniesz tracić jego szacunek już na samym początku znajomości. Będzie miał bowiem poczucie, że ma Cię w garści albo, że go prześladujesz. Jeśli w końcu się odezwie, np. po trzech dniach, prawdopodobnie będzie to spowodowane następującymi sytuacjami: Sytuacja nr 3: Podobasz mu się, ale on nie chce się do tego przyznać Mężczyznom w odróżnieniu od kobiet (zwłaszcza na początku relacji) znacznie ciężej jest okazywać emocje i zaangażowanie. Oznacza to, że nawet, jeśli mu się podobasz, on będzie robił wszystko żeby to ukryć. Niektórzy z góry zakładają, że nie chcą wchodzić w związki, bo boją się angażować, boją się odrzucenia itd. Ty jesteś jednak wyjątkowa i możesz to zmienić! Musisz dobrze to rozegrać. Kiedy zadzwoni do Ciebie po tych trzech dniach, daj mu do zrozumienia, że nie podoba Ci się takie zachowanie. Powiedz mu delikatnie, że potrzebujesz więcej zainteresowania i szacunku. Z drugiej strony nie daj mu odczuć, że jesteś zawiedziona albo zła! Niech sam się domyśli. Nie dawaj mu tego na tacy. Robisz to po to, żeby nauczył się już na samym początku, że nie będziesz tolerować takich zachowań. Nie możesz także przesadzić, bo nie chodzi o to, żeby ciągle za Tobą latał i znosił Twoje fanaberie. Daj mu trochę czasu, okaż empatię. Tacy mężczyźni często pod grubym pancerzem chowają swoją wrażliwą stronę. Przebij się przez tę osłonę już na samym początku, a taka sytuacja nie powtórzy się już nigdy więcej! Będzie wiedział czego od niego oczekujesz i nie zaryzykuje utraty Ciebie! Sytuacja nr 4: On jest graczem Jest pewien typ facetów, których lepiej unikać szerokim łukiem, jeżeli szukasz poważnego związku. Gracz, podrywacz, czy jakkolwiek go nazwiesz będzie chciał Cię wykorzystać i rzucić przy pierwszej lepszej okazji. Taki typ specjalnie nie będzie pisał, czy dzwonił, żeby zyskać nad Tobą kontrolę. W momencie, kiedy Ty się do niego odezwiesz on już będzie wiedział, że wygrał. Będzie Cię zwodził, manipulował, igrał z Tobą. Okaże się również przy tym czarujący, obieca Ci gruszki na wierzbie tylko po to, żebyś mu w końcu uległa. Kiedy tylko wyczujesz, że facet jest graczem, zaoszczędź sobie czasu, nerwów i olej go! Jak widzisz powodów, dla których facet nie dzwoni może być wiele. Przekonałaś się, że w większości nie są one wcale takie straszne i nie ma sensu od razu myśleć negatywnie. Kiedy spotka Cię taka sytuacja, zawsze pamiętaj, żeby zachować spokój, nie zamartwiać się i nie rozmyślać za dużo. O innych podejrzanych zachowaniach facetów i sposobach na radzenie sobie w trudnych sytuacjach damsko-męskich dowiesz się z mojego Darmowego Kursu. Zapisz się już teraz! Wciąż masz wątpliwości? Zapisz się na mój całkowicie darmowy kurs i dowiedz się: - Jakie są najczęstsze błędy kobiet w relacjach z mężczyznami - Jakie cechy przyciągają facetów jak magnes, a jakie ich odpychają - Jak stworzyć stały i szczęśliwy związek z wartościowym mężczyzną
Nie korzystać, oszustwo. Nie korzystać. Zamówione jedzenie z restauracji. Kuriera nie było, natomiast przysłana informacja, że dostawa dostarczona. Brak kontaktu, poza automatyczną informacją, że kontakt w sprawie nastąpi w ciągu 2-3 dni. Minął wyznaczony czas i nikt się nie kontaktował. Strata pieniędzy i czasu.
zapytał(a) o 22:28 Co zrobić, żeby odpisał? Poznałam go ponad 2 lata temu przez internet. Po roku nasza znajomość upadła na 9 miesięcy, ale później ją odbudowaliśmy. Przez kilka miesięcy było nawet lepiej niż wcześniej - ufaliśmy sobie ze wszystkim itp. Nagle zaczął coraz rzadziej się razu, gdy miałam bardzo ciężką sytuację, zwierzyłam mu się, gdyż był on moim najlepszym przyjacielem. To była chyba najbardziej prywatna rzecz, o której mu kiedykolwiek tego czasu minęły 4 miesiące, a on nie napisał do mnie do niego wiele razy, ale on nie odpisuje. Pisałam, że przepraszam. Że tęsknię. Że rozumiem, że to mogło go przerosnąć. A widzę, że jest aktywny ma portalu społecznościowym, na którym piszemy. Widzę, że ma czas lajkować różne materiały. Ma ktoś pomysł co do niego napisać, żeby znów wszystko było jak dawniej? Albo przynajmniej żeby odpisał?
Zapisywanie nazwisk obcojęzycznych. 13 czerwca 2017. Nazwiska z innych języków, które w języku polskim odmieniają się, zapisujemy z apostrofem poprzedzającym końcówkę fleksyjną odpowiednią dla danego przypadka, lub bez apostrofu. O ile w języku mówionym odmiana obcych nazwisk nie sprawia nam zazwyczaj problemu, jeśli chodzi o
Diagnozę depresji usłyszałam po raz pierwszy na studiach, ale z jej objawami zmagałam się już jako nastolatka. Funkcjonowałam jednak całkiem normalnie. Skończyłam dobrą szkołę, bez problemu poradziłam sobie z maturą, później dostałam się na studia. Miałam znajomych, pierwsze szkolne miłości, pasjonowałam się kinem i snułam plany na przyszłość, marzyłam o karierze reżyserki. Tak to wyglądało z boku - całkiem normalnie, jak to u nastolatki przed wejściem w dorosłość. Polecamy: Kryzysowi w psychiatrii dziecięcej winne są wszystkie rządy [KOMENTARZ] W tamtym czasie borykałam się przede wszystkim z mocno obniżonym nastrojem, problemami z koncentracją i pamięcią, zaczynałam powoli budować mur między mną a ludźmi wokół, bo czułam się przez nich niezrozumiana. Wrażliwa nawet na najmniejszą krytykę czy uwagę, wolałam spędzać czas w swoim towarzystwie, pogrążając się w myślach, często negatywnych. To był jednak początek, bo na studiach wszystko się nasiliło, a ja z tej nastolatki, nieco ekscentrycznej, ale pełnej marzeń i pomysłów na przyszłość, zmieniłam się w zamkniętą w sobie i przygnębioną młodą kobietę z samooceną poniżej zera. "Lekarz to każdemu przepisze leki" Pamiętam, jak z moją współlokatorką, z którą dzieliłam pokój na studiach, poszłam na film "Melancholia" Larsa von Triera. Jest to do dzisiaj jeden z najważniejszych dla mnie dzieł kina. Opowiada o kobiecie chorującej na depresję. Młodej i pięknej, z kochającym mężczyzną u boku, z dobrą pracą i wspierającą rodziną, mimo to niezwykle cierpiącej. Czytaj także: Chcesz się zabić? To twój problem. Po śmierci Magdy apelują o zmiany w polskiej psychiatrii W jednej z wielu przejmujących scen siostra pomaga jej wejść do wanny, bo sama nie ma siły. Widziałam, że to zrobiło wrażenie na mojej koleżance i chociaż tego nie powiedziała, to ja wiedziałam, że porównywała ją ze mną. A ja przecież myłam się, normalnie jadłam, wstawałam z łóżka, spotykałam się ze znajomymi. To jak ja mogłam mieć depresję? Moja lekarka zachęciła mnie wtedy, żebym powiedziała swojej współlokatorce o leczeniu. Żeby mogła mi powiedzieć, kiedy zauważy zmiany w moim zachowaniu. To był błąd. W oczach wielu moich znajomych nie byłam chora, tylko leniwa i rozpieszczona przez rodziców. Udawałam, żeby zwrócić na siebie uwagę, albo nie pracować. - Jak się pójdzie do psychiatry, to każdemu zapisze jakieś leki - usłyszałam pewnego dnia. Kiedy żaliłam się koledze przez komunikator internetowy (to były jeszcze czasy Gadu-Gadu), a później napisałam, że idę się przejść z koleżanką do McDonald's, odpisał: "Idziesz do McDonalds? To nie masz depresji". Teraz śmieszne, wtedy zabolało. "Ty nie masz depresji" - słyszałam jeszcze wiele razy w swoim życiu. "Czy nie boi się pani eksperymentować z lekami?" Od żadnego z moich psychiatrów nigdy nie usłyszałam, że nie jestem chora. Ale byłam też u osób, które trudno nazwać "specjalistami". Pomimo leków nadal się źle czułam, więc postanowiłam udać się do innego lekarza, żeby zasięgnąć drugiej opinii. Postanowiłam wybrać najlepiej ocenianego przez pacjentów. Umówiłam się na wizytę prywatną. Pamiętam, że było lato, miałam na sobie spódniczkę w kwiatki, a w głowie pełno autodestrukcyjnych myśli. Lekarz zadawał mi krótkie pytania i niewiele mówił od siebie. Po kilkunastu minutach uznał, że cierpię na chorobę afektywną dwubiegunową, która jest trudna w diagnozie i w skrócie polega na tym, że na przemian wpada się w stan depresji i manii. Spytał, czy nie boję się eksperymentować z lekami. A ja odparłam, że nie. Wtedy byłam na etapie ryzykownych zachowań. Polecamy: Jak ksiądz mógłby wychować dziecko? Relacja córki księdza Żeby wykupić leki, wystarczyło wyjść z gabinetu, bo znajdował się praktycznie w aptece. Przed wzięciem nowych leków musiałam odstawić stare, co jest długotrwałym procesem, który powinien być nadzorowanym przez lekarza. Ale mój lekarz mi o tym nie powiedział. Niewiele pamiętam z tego okresu, ale koleżanka powiedziała mi, że nawet moje oczy jakby zmieniły kolor, stały się wyblakłe. Byłam bardzo słaba i źle zareagowałam na jeden z przepisanych mi leków. Drugiego nawet nie zaczęłam brać. Czarna dziura Od czasów diagnozy do momentu, w którym mogłam powiedzieć, że najgorsze już za mną, minęło parę dobrych lat. Zdążyłam skończyć studia i zacząć pracować. Ale nie lubię wspominać tego czasu. Nie składa się tylko ze złych wspomnień, ale to one wysuwają się na pierwszy plan. Jeśli wtedy działo się coś dobrego, to nie potrafiłam tego docenić, nie potrafiłam się z tego cieszyć. Sięgając pamięcią wstecz, widzę wiele smutku. Wszystko było szare, bolesne, niesatysfakcjonujące. Nie miałam nadziei na to, że kiedyś to się zmieni. I tak żyłam z dnia na dzień. Przestałam mówić o tym, co mi dolega, ani zbytnio nie próbowałam z tym walczyć. Uśmiechałam się, udzielałam towarzysko, tylko najbliżsi wiedzieli, że czasami jest kiepsko, ale tak naprawdę żaliłam się dopiero wtedy, gdy było fatalnie. Czytaj także: Tomasz Smokowski o jego walce z depresją. "Nie chciałbym, by wyznanie niosło za sobą pierwiastek sensacyjności" Gdy było fatalnie, po pracy włączałam jakiś podcast i kładłam się od razu do łóżka. Lubiłam czegoś słuchać, żeby trochę zagłuszyć myśli. Albo odpalałam jakiś serial, na który nie patrzyłam, bo nie miałam siły. Tylko słuchałam. Dużo spałam, źle się odżywiałam, nic mnie nie interesowało, nic mi się nie chciało. Z tego okresu pamiętam, że trudne było nawet wyjście do sklepu. Trudno było mi się zdecydować, wybór jakiegoś produktu był zadaniem, które czasami mnie przerastało. Słabo też było z pamięcią, kiedyś nawet zapomniałam swojego adresu. Mówiłam coś i traciłam wątek. Zapominałam, o czym był film, który widziałam zeszłego wieczoru. Nie mierzcie ludzkiego cierpienia własnym okiem Jak z tego wszystkiego wyszłam? W końcu musiałam sobie zadać pytanie, czy chcę żyć. Ale nie chciałam umierać i nigdy nie podjęłam żadnej próby samobójczej, czym bardzo często kończy się nieleczona bądź źle leczona depresja. W końcu trafiłam na dobrych lekarzy, odpowiednio dobrano mi leki. Ja też zaczęłam sporo zmieniać w swoim życiu i przestałam się otaczać ludźmi, którzy mnie ranili. Powoli, małymi kroczkami, wychodziłam z choroby, z którą mogłabym poradzić sobie dużo wcześniej. Ale jeśli masz depresję, schizofrenię czy inną chorobę psychiczną, to nie tylko ona jest twoim wrogiem. Często są to też ludzie, którzy powinni cię wspierać, a także lekarze, którzy mają za zadanie ci pomóc. I dramatyczny stan polskiej psychiatrii. Pamiętam, jak chciałam zapisać się do dobrego lekarza na NFZ. Czas oczekiwania? Ponad cztery lata. Co by było, gdyby nie było mnie stać na wizytę prywatną? Kiedy teraz sięgam pamięcią do tych mrocznych czasów, wszystko wydaje mi się złym snem. I jak myślę, co było najtrudniejsze, to właśnie wszystkie te przypadki, w których ktoś mówił, że wcale chora nie jestem, albo dyskryminował mnie ze względu na mój problem. Takie sytuacje miałam nawet w aptece czy na uczelni. Dlatego, skoro już doszliście do tego momentu, to mam do Was jedną prośbę: nie mierzcie ludzkiego cierpienia własnym okiem. Depresja ma różne oblicza. Może na nią cierpieć ta miła pani ze sklepu osiedlowego, która zawsze się do Was uśmiecha, albo kolega z pracy, ten, który zawsze najwięcej żartuje i najgłośniej się śmieje. Bądźcie dobrzy dla siebie. A jeśli zauważycie u siebie niepokojące objawy, nie bójcie się wizyty u lekarza. Depresja to choroba, w większości przypadkach do opanowania, ale wymagająca leczenia. Nie słuchajcie nikogo, kto mówi wam inaczej. Chcesz podzielić się swoją historią? Napisz do autorki: @
rBdnmx. ad6la5e7e9.pages.dev/350ad6la5e7e9.pages.dev/20ad6la5e7e9.pages.dev/237ad6la5e7e9.pages.dev/301ad6la5e7e9.pages.dev/71ad6la5e7e9.pages.dev/43ad6la5e7e9.pages.dev/373ad6la5e7e9.pages.dev/101ad6la5e7e9.pages.dev/393
co napisać żeby odpisał